piątek, 5 grudnia 2014

Nigdy nie przestałam wierzyć w św. Mikołaja- Lore Art świątecznie.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że tytuł tego postu to sama prawda. ;) Co prawda około jedenastu lat temu odebrano mi iluzję istnienia grubaśnego staruszka w czerwonym stroju i ogromną białą brodą, który wchodzi do domu przez komin podkładając pod choinkę prezenty, w zamian racząc się mlekiem i ciasteczkami. Wierzę jednak, że ta przemiła legenda nie wzięła się z nikąd, a biskup Mikołaj z Miry z radością patrzy na ucieszone dzieciaki, które z błyskiem w oczach przyglądają się jego sobowtórom. ;)




Święta to dla mnie ważny czas, choć nie co roku udaje mi się w pełni odczuć ich magię. Niestety z "biegiem lat" (ho, ho, ho... za czasów mojej młodości) stałam się niezwykle przeczulona na komercyjną stronę każdego z świętowanych wydarzeń w naszej kulturze. Gdy trafiłam na listę 30 tematów świątecznych Uli, spodziewałam się, że znajdę coś dla siebie. Postanowiłam skupić się na temacie 27. "Czy uświadomić dzieci o istnieniu Świętego Mikołaja, czy powiedzieć im prawdę." - mogłabym się przyczepić małego błędu w sformułowaniu tematu, ale nie o tym chciałabym mówić.

Chciałabym w kilku słowach opowiedzieć Wam o tym z mojej perspektywy, osoby, która teoretycznie wkracza już w dorosłość, ale dość dobrze pamięta jeszcze czasy dziecięcej nieświadomości. ;) Moi rodzice dali mi żyć z pięknym marzeniem o istnieniu św. Mikołaja, pamiętam jak co roku zrywałam się od Wigilijnej kolacji w połowie posiłku i podskakując niecierpliwie wypatrywałam przez okno sań domniemanego darczyńcy- przecież byłam grzeczna cały rok. ;) Nie pamiętam dokładnie kto, ani kiedy uświadomił mnie, że wypatrywanym św. Mikołajem był zawsze mój Dziadek, który zawsze 'ucinał sobie drzemkę w sypialni' akurat wtedy, kiedy odwiedzał nas Grubaśny Święty. Obeszło się bez bólu, płaczu, zgrzytania zębów czy rwania włosów. Tak jak każde dziecko zrozumiałam, że dzieci nie są znajdywane na grządkach kapusty, ani przynoszone przez bociana, a prezentów nie dostarcza mi set-letni, uroczy staruszek. Cieszę się, że miałam w co wierzyć kiedy byłam mała i cieszę się, że później pomagałam w tym "spisku" rodzicom, kiedy moje młodsze rodzeństwo ciągle wierzyło. Uwielbiałam co roku pisać listy do Mikołaja, a potem z dumną miną (ah, te ilustracje na pierwszej stronie) wręczać je rodzicom.

Moim zdaniem nie powinniśmy odbierać dzieciom radości płynącej z wiary w św. Mikołaja, czy Wielkanocnego Królika- kiedyś same zrozumieją. Ja osobiście nie wyobrażam sobie mieć za złe rodzicom dawania dzieciom takiej wiary. A Wy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie miłe słówko :))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...