piątek, 28 lutego 2014

Słyszycie wiosnę? O miłości do ptasiego świergotu.

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam ptasi śpiew. Kiedy spaceruję w wiosennym słońcu nawet krucze krakanie jest muzyką dla moich uszu. Między innymi dlatego powstała kolekcja "Polskie ptaki", a dziś kolejny z nich. :)

Proszę Państwa oto zięba. 



Różne odcienie róży, błękitów, granatów, bieli i szarości przenikają się na tej ptaszynie.







Po rudziku to mój drugi ulubiony ptaszek i broszka. :) A jak Wam się podoba?

sobota, 22 lutego 2014

Nowe nagrody w candy!

W poprzednim poście poprosiłam Was o udzielenie mi rad- co powinnam zmienić w candy aby było bardziej nęcącą zabawą. ;) Chciałabym z tego miejsca podziękować Kattcie, która błyskawicznie wręcz odpisała i udzieliła mi kilku cennych rad, które pilnie wzięłam pod rozwagę. Pogłówkowałam troszkę, namyśliłam się i wymyśliłam. :) 
Do losowania candy wprowadzam dwie nowe nagrody do wyboru. Tak więc szczęśliwiec nie będzie przebierał jedynie w kolorach, ale także w wzorach. ;)

Reszta zasad pozostaje niezmienna- teraz macie trzy nagrody do wyboru i w związku z tym trzy banerki! :) (choć wybór banerka nie musi za sobą ciągnąć wyboru danego wzoru gdyby ktoś w ostatniej chwili zmienił zdanie. ;))

No więc jakie wzory spytacie? Pomyślałam, że co prawda candy rozpoczęło się w Walentynki, to jak by nie było kończy się pierwszego dnia wiosny i tego właśnie wiosennego akcentu zabrakło. A więc do Waszej dyspozycji pozostawiam również kwiaty, które są znakiem firmowym Lore Art oraz ptaszki z najnowszej kolekcji 'Polskie Ptaki'. 

Broszka zostanie uszyta według Waszego pomysłu, oczywiście z drobnym ograniczeniem w postaci dostępnych mi materiałów. Jednak zdradzę Wam, że policzyłam dziś wszystkie kolory wełny które mam (niektórych co prawda jedynie końcówki), zrobiłam próbnik z wszystkimi kolorami, których jest.... 44!! A nie zaczęłam jeszcze nawet farbować.. :D Koralików również mam mnogość więc myślę, że jestem w stanie zrealizować większość z Waszych pomysłów- których swoją drogą jestem niesamowicie ciekawa.(tu też zmieni się ociupinka w poście z candy- mianowicie- jeżeli nie walentynkowa myśl (bo już mamy po Walentynkach) to jaką broszkę byście wymyślili?)




piątek, 21 lutego 2014

Moc zgłoszeniu numer 25!

<brfmrwrbrrrrmrrfrrr> Leci moc! Wysyłam ją prosto do mojej złoto-srebrnej broszki zgłoszonej na wyzwanie "Srebrem i złotem malowane" w To Co Kocham. Marzy mi się wygrana bonu na zakupy w ich wspaniałym sklepie. :) Zdradzę Wam w tajemnicy, że biorę się trochę za bary z nowymi technikami (ale to bardzo powoli i nie liczcie na razie na zbyt wiele nowych prac), a także- co mnie ogromnie, ogromnie cieszy- bo marzyłam o tym od dawna: zamówiłam 0,5kg (słownie pół kilo!!) czesanki hiszpańskiej (jak by ktoś nie wiedział ile to może być 0,5kg wełny to jest to tyyyyyyyle) i barwniki i będę farbować! Może jeżeli uda mi się namówić Inaurem to zrobimy z tego małe sprawozdanie? W każdym razie liczę, że uzyskam wszystkie kolory świata i będę mogła wpaść w szał twórczy bez ograniczeń (ale tylko w piątki wieczorem ;) ). Zdałam dziś egzamin praktyczny na prawo jazdy. Niesamowicie się cieszę, bo każde 140zł na kolejne podejście to taaaaak dużo nie kupionych koralików!

No więc do sedna dzisiejszego postu przechodząc- oto uszyta na wyzwanie srebrno-złote zamkowa 'mucha'. Tym razem odpuściłam sobie filc (oj dawno tego nie było!) dzięki czemu broszka stała się trochę bardziej elegancka i mniej włochata. :D 






Tułów oczywiście z zamka, podobnie jak 'obramowanie' skrzydełek wypełnione szklanymi koralikami w dwóch przenikających się odcieniach koloru złotego. Oczko z metalowego koralika w lśniącym srebrnym kolorze- odbija się w nim dla Was mój aparat i ręce. ;)

Na prawdę miło mi widzieć, że niemal codziennie dołącza ktoś do grona obserwatorów- zastanawia mnie tylko jedno- umierające śmiercią powolną candy. Powiedzcie- czy Waszym zdaniem powinnam zmienić jakieś zasady? Może nagrodę? Co sprawia, że nie macie ochoty się zapisywać? Co by to zmieniło? ;)

wtorek, 18 lutego 2014

Piękno tkwi w odmienności- szaleję na punkcie...

...zwierząt albinosów.


No i nie mogłam nie uszyć albinoska kiedy ujrzałam te zdjęcia śnieżnobiałych pawi (poniżej), czy innych ptaków. No nie wiem, w życiu wyznaję dewizę, że to co inne jest wyjątkowe. A wyjątkowość od piękna dzieli tylko zdolność dojrzenia go. 


 Tak więc z kremowej czesanki filcowej z wełny nowozelandzkiej powstało 'upierzenie', centrum oczka stanowi koralik w miedzianym kolorze otoczony dwoma kręgami toho z złotym środkiem. Tymi samymi koralikami wyszyłam ogon oraz skrzydełko, które przyozdobione jest również taśmą cyrkoniową preciosa. O zamku chyba nie muszę wspominać? ;)



 A to jedne z piękniejszych zwierzaków, które znalazłam :)


Jeżeli ktoś mi powie, że ten paw nie jest niesamowity.. Choć zastanawiam się trochę, czy ktoś go nie 'odpicował' w photoshopie. Ale tak, czy siak- inspirujący!


Chciałabym podzielić się z Wami piękną piosenką o 'inności' i balecie. ;) (tak, niektórzy mogli już zauważyć, że uwielbiam soundtracki z Glee ;))


Przypominam o Candy ogłoszonym w poprzednim poście! Banerek znajdziecie na pasku bocznym bloga!

http://lore-art.blogspot.com/2014/02/idz-za-gosem-serca-walentynkowe-candy.html

piątek, 14 lutego 2014

Idź za głosem serca- Walentynkowe CANDY!

Zgodnie z obietnicą i z okazji Walentynek przygotowałam specjalnie dla Was małą rozdawajkę :)


Zacznę od tego co najprzyjemniejsze- nagrody. Tak jak pisałam w poście z 22 II 2014- nastąpiła mała zmiana i poza serduszkiem do wyboru macie również broszkę kwiatka oraz broszkę ptaszka- które są bardziej wiosenne, mniej walentynkowe :)




Po drugie i nie mniej ważne- CZAS TRWANIA. 
ZAPISY TRWAJĄ  od 14.02- Walentynek do 21.03- Pierwszego Dnia Wiosny. (włącznie)

No i oczywiście zasady:
1. W konkursie mogą wziąć udział osoby prowadzące własnego bloga o tematyce dowolnej, osoby nie posiadające bloga mogą udostępnić baner na profilu na facebooku/twiterze/gdzieśtam- ale w komentarzu trzeba podać bezpośredni link- inaczej nie zostanie to uznane. 
*osoby prowadzące bloga umieszczają baner na pasku bocznym bloga

2. Nie ma obowiązku obserwowania bloga! Choć nie powiem- będzie mi bardzo miło :)

3. Zostaw komentarz pod tym postem wyrażając chęć udziału w konkursie.
4. Zadanie bonus (nie, nie, nic nie daje, ale jestem niezwykle ciekawa). Podzielcie się swoim ulubionym walentynkowym mottem, limerykiem czy hasłem o miłości, lub napiszcie mi.. gdybyście wygrali- jaką broszkę byście sobie wymarzyli? ;)

5. Wysyłka tylko na terenie Polski. (Chyba, że wygrywający opłaci przesyłkę)

Myślę, że to wszystko, ale jeżeli coś wyjdzie w praniu- dopiszę to. Nie będzie to jednak powodem do unieważnienia poprzednich zgłoszeń. ;)

Oto trzy banerki do Waszej dyspozycji:





Zapraszam do zabawy!

środa, 12 lutego 2014

DOCEŃMY RĘKODZIEŁO I SIEBIE NAWZAJEM- Eksperyment z zamianą ról.

Nie wiem jak Wam, ale mi zdarza się cenić swój czas wyżej niż innych. Oczywiście staram się nad tym panować i może powinnam zgodnie z tą myślą trochę mniej zagadywać Was na blogu? Bo ostatnio to u mnie posty są nader często.. Następny dopiero w Walentynki i będzie to przyjemna dla Was niespodzianka- obiecuję. ;)

Od wczoraj po prawej stronie możecie znaleźć trzy 'guziki', dzięki którym można nadal obserwować bloga przez bloggera, czy bloglovin a także polubić fanpaga na facebooku. 
Jeżeli ktoś będzie zainteresowany jak umożliwić dalsze obserwowanie przez bloggera, mogę napisać o tym post z instrukcją. ;)
Dziś ostrzegam- sporo się rozpiszę relacjonując moje poniedziałkowe perypetie. :)


Wracając do tematu i akcji "Doceńmy rękodzieło". Świetnie zdaję sobie sprawę, że nie jestem jedyną rękodzielniczką, której wkład pracy w dzieło jest bagatelizowany. Czytam Wasze komentarze, opowieści, przykre (choć niekoniecznie) wspomnienia czy wrażenia, które pozostawił po sobie nieuświadomiony klient. Ja pierwszy raz kiedy zobaczyłam dzieła Inaurem- szczerze (i nie bij mnie Agatko!) pomyślałam jak pewnie niektórzy, że choć niezwykle misterne, to.. przecież to tylko modelina. (wierzcie mi, cernit to nie modelina) Szybko zrozumiałam, że byłam w błędzie, ale dopiero w poniedziałek zdałam sobie sprawę jak bardzo! 

Wraz z Agatą umówiłyśmy się: ja dam jej lekcję filcowania, a ona nauczy mnie obchodzenia się z cernitem. Kiedy Agata zobaczyła w jaki sposób się filcuje.. po prostu mnie wyśmiała. Pół żartem (chyba? :P) rzuciła: "Nawet mój kot mógłby to robić."
Ja zaś widząc różnokolorowe kostki modeliny pomyślałam, że za kilka chwil (no bo ile można lepić?) będę miała piękne kolczyki czy wisiorek. No więc zabrałyśmy się do pracy, którą specjalnie dla Was (i nie tylko) uwieczniłyśmy na filmie. Motywem spotkania były 'powroty do przeszłości'- dlatego ja ulepiłam wisiorek inspirowany jednym z pierwszych cernitów Inaurem, zaś Agata uszyła wzór, po którym ja na długo odłożyłam zamek i filc w kąt myśląc "O nie, to na pewno nie dla mnie!"


Co mnie najbardziej zaskoczyło?  Otóż z zegarkiem w ręku- po upływie jednej godziny i 40minut ja ciągle mieszałam kolory!! Jak to? Nie mogłam się nadziwić, a łączyłam jedynie po 2-3 kolory podczas gdy Agata czasami miesza ich po 5!! Byłam w szoku- sądziłam, że po tym czasie będę już w połowie! Jeszcze chwilę mi to zajęło, ale wreszcie skończyłam mieszać- nie wiecie jak prześmiesznie w moich oczach to wyglądało- dwie godziny ugniatania, okropny ból kciuków, a efektem są malutkie kuleczki cernitu, które nie były nawet bliskie efektowi końcowemu.. 


Ale wreszcie czułam, że przystępuję do pracy. Biorę pierwszą, turkusową kupkę nieszczęścia i zaczynam ją wałkować aby stworzyć z niej cienki paseczek.  
-Taki?- pytam
-Nieeeeee, ma być profesjonalnie.- słyszę. No pięknie, nie wierzyłam, że dam radę rozwałkować to jeszcze bardziej cienko. I miałam rację, po chwili sznureczek zaczął się dosłownie zmieniać w wiór.. Nie wiem co zrobiłam źle, może nie do końca ugniotłam modelinę? Od początku.
Z każdym kolejnym sznureczkiem było trochę łatwiej i w końcu udało mi się 'ukulać' już większość materiałów. Uklepałam na płasko podstawę wisiorka i zaczęłam otaczać muszlę cernitem. 
-Jak to umocować? Żeby nie odpadło po upieczeniu? - znów pytam wychodząc na zieloną, ale te sznureczki były tak delikatne, że nie wyobrażałam sobie ich docisnąć. 
-Wykałaczką.- brzmiałam odpowiedź. - Hah, jak by to było takie proste.. Pierwszy złoty sznureczek jest zupełnie podziobany, ale załóżmy, że to celowo nadana mu faktura. ;)
Przy kolejnych sznureczkach obyło się bez zniszczeń tej skali. Na koniec aby zakryć krawędź, z którą nie do końca umiałam sobie poradzić ulepiłam mnogość złotych kuleczek. Zabieram się za przyklejanie. Pierwsza kuleczka- dziurka wykałaczką. Druga kuleczka- dziurka wykałaczką. I tak dalej, gdy nagle.. kuleczki się skończyły a ja nie byłam nawet w połowie wisiorka. Dobrze, że lepiłam je z złotego cernitu, bo nie dałabym rady drugi raz uzyskać tego samego koloru.. 
W końcu się udało. Wisiorek poszedł do wypieczenia, pozostało cierpliwie poczekać i umocować potem kamyczki, oraz perłę. jestem na prawdę dumna z mojego wisiorka, ale wiem dwie rzeczy- po pierwsze nie byłabym w stanie zrobić drugiego identycznego do pary, aby stworzyć z nich kolczyki. Po drugie- nie jestem w stanie przecenić cierpliwości Inaurem, której bardzo dziękuję za tą cenną lekcję. 



Po 'przejściach' z wisiorkiem pomyślałam i powiedziałam Agacie na głos:
"Jeżeli ktoś Cię kiedyś po prosi o zrobienie biżuterii po koleżeńsku powiedz mu:
Okej, ale przyjdź i sama wymieszaj kolory. "
I wierzcie mi, każdy rozsądny by docenił jej wkład pracy.

Równolegle z moim lepieniem Agata filcowała broszkę, którą widzicie po prawej. Moim zdaniem jest znacznie lepiej wykonana niż mój pierwszy twór- więc Agata zdecydowanie ma z czego być dumna. Ja zaś zaczynam się bać dodatkowej konkurencji na rynku. ;)


Gratuluję wszystkim którzy doczytali do końca i dziękuję Wam za cierpliwość.

 Zajrzyjcie koniecznie do Inaurem, która zmontowała ten wspaniały film i kupiła ciastka w Sowie. ;)

wtorek, 11 lutego 2014

'Zjedz mnie', a urośniesz- czyli lepsza wersja Danonków w Krainie Czarów

Nie wiem jak to na prawdę jest z tymi Danonkami- kiedy byłam mała to mnie nimi karmiono w myśl haseł promocyjnych 'Pij mleko, będziesz wielki', czy 'Danonki dla zdrowych kości cośtamcośtam' ;) Przyznaję, wyleciało mi z głowy. Zaś Alicja.. po prostu zjadła ciastko. (prawda, że dobrze pamiętam, że od ciastka się rosło, a od napoju malało?) Tak więc dziś drugi post z broszką, która powstała na wyzwanie Kreatywnego Kufra- niestety nie można zgłosić dwóch prac, więc kciuki trzymam jedynie za grzybka, ale lubię mieć wybór tak więc powstały dwie. No regrets. :)


 Jestem pewna, że masę podobnych babeczek znaleźlibyśmy na herbatce u Kapelusznika w ich okresie rozkwitu. Słodziutka, kremowa masa z białej oraz różowej czesanki filcowej, strzelająca w ustach posypka o smaku truskawek z różnokolorowych koralików i wilgotny, miękki, rozpływający się w ustach spód wyszyty złotą nicią.








Niech Wam dzień upływa smakowicie. Ja jestem dziś umówiona z Inaurem i mamy mnóstwo pomysłów na zapełnienie popołudnia.

Ostatnio podawałam Wam przepis na słodki krem z mascarpone i białej czekolady, dziś apetyczna babeczka.. A jakie są Wasze ulubione słodkości?

niedziela, 9 lutego 2014

Miłe zaskoczenie z rana!

Tak, wiem, że jest już wieczór, ale miły mail odebrałam już z rana. Galeria Talent ART zaprosiła mnie dziś do współpracy na którą z chęcią przystałam. Więc od dziś i tam będziecie mogli znaleźć moje broszki. Zacznę od publikacji znanych Wam już po części ''Polskich Ptaków''
http://galeria-talentart.pl/uzytkownicy/galeria/uzytkownik/lore-art


Zapraszam serdecznie!

sobota, 8 lutego 2014

Historia pewnej ptaszyny- przywołajmy wiosnę!

Tylko ja mogę mieć mnóstwo starych prac do wstawienia, a mimo to pokazywać najnowsze. ;) Ale obiecałam Wam pokazać w najbliższym czasie moją ptasią kolekcję, tak więc dziś ptaszek, którego widzieliście ostatnio w zapowiedzi.


Tak, dobrze zgadliście- to sikorka! Od niej zaczęła się ta kolekcja- pomysł z odwzorowaniem 'dokładnego' upierzenia ptaszka spodobał mi się tak bardzo, że przez tydzień siedziałam planowałam, rysowałam, szyła i filcowałam tylko tą kolekcję niemal nie jedząc i nie śpiąc. ;)

 

 Zbliżenie na 'piórka' :)




A teraz coś dla fanów słodkości. Mam dla Was przeprosty przepis na przepyszny krem, którym zachwycam się po raz kolejny i właśnie pomyślałam- czemu by się nim nie podzielić? W internecie znajduje się mnóstwo podobnych, ale czasami choćby przepisów było zatrzęsienie, my nie wiemy że takie dobrocie 'istnieją'.. ;)

No więc krem z mascarpone i białej czekolady. I najprostszy przepis na świecie. ;)
Bierzemy mascarpone (200g na 100g czekolady- choć jeżeli chce się słodsze to można zaburzyć proporcje i nic się nie stanie ;) ) i wrzucamy je <rachu ciachu> do miski miksera. Czekoladę roztapiamy w miseczce w kąpieli wodnej i dodajemy do mascarpone. Teraz wszystko zależy od tego jaką konsystencję chcemy uzyskać. Jeżeli mam kruche ciasto i nie chcę aby krem je przemoczył nie dodaję śmietany, ale aby pokryć kremem cały tort red velvet (choć mój nie jest czerwony z racji unikania zbędnych barwników) dodajemy stopniowo śmietanę 30% do uzyskania zadowalającej konsystencji. Jeżeli nie dodajemy śmietany to lepiej przemieszać dokładnie łyżką, zamiast narażać mikser na przegrzanie. Całość schładzamy w lodówce min. 30 minut i możemy nakładać ;)

Dziękuję wszystkim odwiedzającym, miłego dnia!
 Idę poczęstować Agatę Inaurem babeczkami z kremem! :) Jeżeli coś razem 'zbroimy' na pewno damy znać!

ps. Macie może ochotę na candy? Zbliża się 40.000 odwiedzin, postaram się coś dla Was przygotować jeżeli macie ochotę! :)

czwartek, 6 lutego 2014

Alicja w Krainie Czarów- czyli historia grzybków halucynogennych.

Otóż jak tylko zobaczyłam nowe wyzwanie Kreatywnego Kufra pomyślałam: Tak! To jest coś dla mnie! 

A jako, że jestem ogromną fanką ekranizacji bajek (przyznaję się bez bicia!) i wszelakich bajek.. od razu miałam kilka pomysłów, tym bardziej, że niedawno właśnie oglądałam po raz kolejny 'Alicję w Krainie Czarów'. Dla każdego kto nie oglądał- polecam. Co wyniosłam z seansu? Tylko wariaci są coś warci. A więc kiedy słyszę po raz kolejny "Nina, jesteś maniaczką!" (Pozdrowienia dla Ani!) mogę kwitować to jedynie uśmiechem, a potem wariackim wzrokiem wpatrywać się w migocące koraliki i wtulać się w filcową czesankę. Zachowanie iście wariackie, ktoś kto mnie nie zna mógłby nawet powiedzieć, że.. pod wpływem. ;) Pasji, czy grzybków halucynogennych- jeden but.


 No więc zaczęły mi spływać do głowy kolejne projekty, które szczególnie lubię zbierać w formie takiego misz-maszu. Pomysłów było wiele. Wpadłam na trop Szalonej Herbatki i powstał projekt zastawy stołowej (na którą powoli zacieram ręce i igły) i babeczki (która już powstała i nie długo ją zobaczycie). Najbardziej zainspirowała mnie oczywiście flora i fauna- bajkowe kwiaty, których nie ośmieliłabym się spłaszczać, świnki-podnóżki, zjadające ciastka żaby, oczywiście szalony kot i.. grzyby. ;) Jeżeli tylko spojrzycie choćby na baner wyzwania Kreatywnego Kufra- zrozumiecie dlaczego. Tęczowe, czasami wyglądają jakby oblane benzyną, innym razem nakrapiane w wszystkich kolorach tęczy. Od spodu usiane setkami blaszek.


 No więc po zebraniu pomysłów zebrałam wszystkie skrawki zamków, które zostają mi po broszkach i których z reguły nie ma jak spożytkować bo nie do końca do siebie pasują. Jednak do tego projektu nadały się idealnie!


No i powstał grzybek. Jak widzicie jest kolorowy, aczkolwiek utrzymany w bardziej stonowanej kolorystyce od tych, które widuje się na filmie. To moja własna wariacja Alicjowego Muchomora. 
Wyfilcowany wełną czesankową w dwóch odcieniach niebieskiego, czterech różnych różach, ciemnym fiolecie oraz kropeczka żywej pomarańczy, która dodaje całości zadziornego charakteru.



 Jak widzicie, każda blaszka powstała z innego zamka, obszytego kolorowymi niteczkami, które jednak mają ten sam kolor co baza zamka- przez co nic nie prześwituje gdzie nie powinno. Dodatkowo dla 'zagęszczenia' blaszek przeszyłam je chaotycznie licznymi granatowymi nitkami. Od spodu prześwitują pojedyncze złote nitki, które wybijały jednak blaszki na pierwszy plan, dlatego przygasiłam je granatem ciemniejszej nici.






Powiem tak- gdyby taki grzyb istniał na prawdę, z pewnością byłby halucynogenny i dłuugo leżałby na żołądku. Jednak w tej formie jest zupełnie nieszkodliwy. ;)

Zapraszam Was wszystkim do wzięcia udziału w wyzwaniu Kreatywnego Kufra- im nas więcej tym weselej, a nagrody są na prawdę wspaniałe.

 

A oto garść grzybowo-inspirujących zdjęć z filmu:



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...