Świetnie pamiętam pewne świąteczne przygotowania, gdy jeszcze w naszym starym, małym mieszkanku, późnym wieczorem (choć miałam wtedy ok 8 lat, więc późny wieczór zaczynał się ok. 18) wykrajałam z Mamą i młodszą siostrą pierniczki. Śpiewałyśmy wtedy w kółko przez kilka godzin "Wołek, wołek, wołek i osiołek! Dzieciątko w żłobeczku, a w stajence mróz! Kto stworzył świat cały? Tylko jeden Bóg! (...)"- tak długo aż nauczyłyśmy się na pamięć całego wyliczania- które pamiętam do dziś. Ciasto bywało twarde, zdarzało się, że pękało, ale radości było co nie miara, a Mama każdego piernika potrafiła przywołać do porządku. ;) Wspominam to niemal z łezką kręcącą się w oku. Do teraz co roku wycinamy i zdobimy pierniki i wiele bym dała za powtórzenie tamtej chwili właśnie takiej jak ją pamiętam. Może muszę poczekać na własne dzieci aby łezka znów zalśniła w oczku? ;)
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Ja pierniczę! Czyli o mojej ulubionej świątecznej tradycji.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie w domu świątecznych tradycji było bez liku. Jedne ważniejsze, inne mniej, niektóre bezwzględnie respektowane, inne praktykowane tylko raz na jakiś czas. Dla mnie nie ma Świąt bez lepienia pierniczków.
Świetnie pamiętam pewne świąteczne przygotowania, gdy jeszcze w naszym starym, małym mieszkanku, późnym wieczorem (choć miałam wtedy ok 8 lat, więc późny wieczór zaczynał się ok. 18) wykrajałam z Mamą i młodszą siostrą pierniczki. Śpiewałyśmy wtedy w kółko przez kilka godzin "Wołek, wołek, wołek i osiołek! Dzieciątko w żłobeczku, a w stajence mróz! Kto stworzył świat cały? Tylko jeden Bóg! (...)"- tak długo aż nauczyłyśmy się na pamięć całego wyliczania- które pamiętam do dziś. Ciasto bywało twarde, zdarzało się, że pękało, ale radości było co nie miara, a Mama każdego piernika potrafiła przywołać do porządku. ;) Wspominam to niemal z łezką kręcącą się w oku. Do teraz co roku wycinamy i zdobimy pierniki i wiele bym dała za powtórzenie tamtej chwili właśnie takiej jak ją pamiętam. Może muszę poczekać na własne dzieci aby łezka znów zalśniła w oczku? ;)
Świetnie pamiętam pewne świąteczne przygotowania, gdy jeszcze w naszym starym, małym mieszkanku, późnym wieczorem (choć miałam wtedy ok 8 lat, więc późny wieczór zaczynał się ok. 18) wykrajałam z Mamą i młodszą siostrą pierniczki. Śpiewałyśmy wtedy w kółko przez kilka godzin "Wołek, wołek, wołek i osiołek! Dzieciątko w żłobeczku, a w stajence mróz! Kto stworzył świat cały? Tylko jeden Bóg! (...)"- tak długo aż nauczyłyśmy się na pamięć całego wyliczania- które pamiętam do dziś. Ciasto bywało twarde, zdarzało się, że pękało, ale radości było co nie miara, a Mama każdego piernika potrafiła przywołać do porządku. ;) Wspominam to niemal z łezką kręcącą się w oku. Do teraz co roku wycinamy i zdobimy pierniki i wiele bym dała za powtórzenie tamtej chwili właśnie takiej jak ją pamiętam. Może muszę poczekać na własne dzieci aby łezka znów zalśniła w oczku? ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie podobnie :) Pierniki ulepiliśmy wczoraj i cały dom pachnie świętami.... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze suszone pomarańcze z goździkami i bigos, żyć nie umierać! :) Dziękuję za odwiedziny :)
UsuńZgadzam się, to jedna z najlepszych tradycji :), a co więcej to dobry sposób na babskie ploteczki!
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się przekonać współlokatorki tym argumentem? Jeśli nie to w tym roku pierniczenie mnie ominie :(
Usuńbardzo lubię robić pierniczki:)
OdpowiedzUsuńNo ba! A kto nie lubi? :)
UsuńPierniki są piękną tradycją , a wołek i osiołek też śpiewaliśmy wygłupiając się co niemiara :)
OdpowiedzUsuńI to cały urok pięknych chwil. :) Upajający zapach piernika, dobre towarzystwo i dużo śmiechu :)
UsuńDokladnie, jest tyle różnych zwyczajów, że ciężko wybrać ten jeden. Tez lubie pierniczki, ponieważ nie dość że są smaczne, to na dodatek roznosi się piękny zapach, który potem kojarzy się ze świętami.
OdpowiedzUsuńGdyby tylko mogło tak w domu pachnąć codziennie, prawda? :) No, czasami mogę też powąchać szarlotkę, albo inne ciasto :D
UsuńU mnie "pierniczenie" odbywa się etapami :) połowa ciasta jeszcze w lodówce się chłodzi, a połowa wczoraj upieczona i czeka cierpliwie na polukrowanie. Chociaż obawiam się, że jeśli nie pochowam do pudełek to domownicy zaczną podjadać :)
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie piosenki o wołku i osiołku :)
Pozdrawiam
U nas podjada się nawet z pudełek. Chyba trzeba by je było zaplombować, a pewnie nawet wtedy znalazłby się sposób :)
UsuńJa mam dopiero przed sobą robienie pierniczków :) W ogóle nie wiem, czy zdążę je przygotować na te Święta...
OdpowiedzUsuńPostaraj się, nie ma co tracić na tak wspaniałej tradycji :) Ja osobiście dołożę wszystkich sił żeby i w tym roku trochę popierniczyć ;)
Usuńu nas miały być jutro, ale angina i 39 stopni, więc chyba trzeba przełożyc...
OdpowiedzUsuńUuuu, to kiepsko :( Ale życzę dużo zdrowia, jestem pewna, że czas na pierniczki się znajdzie! :)
Usuń"Pierniczenie" w święta to niesamowita tradycja i jaka pyszna i pachnąca! Mniam :)
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie, prawda? :)
Usuńdzisiaj zakupiłam foremki i też będę pierniczyć :)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie pochwal się foremkami i piernikami! :D Powodzenia! :)
UsuńUwielbiam zapach pierniczków :) i ich dekorowanie przy świątecznych piosenkach :) nie wiem jak to zrobiłaś, ale Twoje pachną już u mnie! ;)
OdpowiedzUsuńA ja pierniczki robiłam dzisiaj i oczywiście kilka musiałam od razu posmakować:)
OdpowiedzUsuń