piątek, 27 czerwca 2014

Konkursoholiczka!

To właściwie jedyne co robię w ostatnim czasie, szyję, szyję, szyję. Starałam się wyrobić na 4 różne konkursy, na trzy z nich dałam radę. Dziś chciałabym pokazać Wam komplecik, który uszyłam na konkurs Korallo Swarovski. Zaczęłam od sznura na szydełku z użyciem Super Duo, potem zajęłam się swarkami i próbowaniem różnych ich konfiguracji, z początku miała być dużo bogatsza, uznałam jednak, że wolę komplecik z duuużymi kolczykami, które pięknie łapią światło. 







Kolczyki wbrew rozmiarowi są leciutkie. Umocowałam je na sztyftach i jestem z nimi przeszczęśliwa. :)


A tak się prezentuje komplecik 'na modelce'. ;)


Będę bardzo wdzięczna za wszystkie głosy, jednak nie wygrana jest najważniejsza, prawda? (choć nagroda jest nieeeesamowita! :D Takiej ilości swarków na raz w życiu nie miałam :D) Teraz jestem świeżo po odebraniu świadectwa maturalnego- nie jest tak źle! :) Jeszcze półtora tygodnia, będę miała za sobą egzaminy na studia i wreszcie będę mogła odetchnąć pełną piersią.:)

Życzę Wam wspaniałego weekendu! :)  

piątek, 20 czerwca 2014

Złe dobrego początki- ćwiczenie czyni mistrza.

Jest takie powiedzenie "Dobre złego początki" i jako pierwsze przyszło mi na myśl gdy pomyślałam o tytule dzisiejszego postu. Wena na niego znalazła się nagle i skłoniła mnie do napisania krótkiej wiadomości do każdego, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z rękodziełem. Otóż, bywa, że.. złe dobrego początki. Przeglądałam dziś od deski do deski kilka blogów moich rękodzielniczych idolek, blogi mają po 3-5lat i oczywiście w miarę jak ogląda się najstarsze prace dostrzega się, że te mistrzynie też krzywo zszywały sutasz, koraliki sterczały im na wszystkie strony i wcale nie układały się jak powinny. Ba, znacznie wykształcił się ich zmysł estetyczny pozwalający na bardziej udane łącznie kolorów i tworzenie lepszych kompozycji. Każda z nich znalazła na przestrzeni lat swój własny, unikalny styl, z którego może być teraz dumna. A to wszystko metodą prób i błędów. 



Osobiście zawdzięczam temu blogowi i Wam wszystkim bardzo wiele. Kiedy zaczynałam blogować kilka lat temu, moje prace były.. godne pożałowania, jednak cała masa motywujących komentarzy, nowi obserwatorzy, sprawili, że mimo, że miewałam przerwy, łapał mnie leń i demotywacja, nie poddawałam się! Brnęłam dalej i choć jeszcze nie dobrnęłam gdzie bym chciała to widzę postępy.

Zaczynałam w lutym 2012 roku i moje prace.. aż wstyd się do nich teraz przyznawać. ;)
Spójrzcie same:
Byłam zbyt leniwa, żeby przyszywać każdy koralik z osobna, naszywałam je nieestetycznie i krzywo.
Albo naszywałam ich tyle, co kot napłakał. 

Szłam w ilość a nie w jakość i pozbywałam się swoich prac ledwo za cenę materiałów (biada mi!)


A teraz dla porównania mój najnowszy kwiatek- myślę, że uszycie go kosztowało mnie tyle czasu co 10 poprzednich razem wziętych. ;) O jakości materiałów nawet nie będę zaczynać, bo choć ciągle zdarza mi się wynajdywać w lumpeksie jakieś termokurczliwe ciuszki, to wyrzekłam się na amen chińskich krzywulców. ;)



Zaczynałam przygodę z filcem od prasowanego w arkuszach (nie widać tego na zdjęciach ale cała praca była zalana klejem- nie uznawałam igły i nitki gdy nie było to niezbędne)


A potem powstały prototypy broszek zamkowych- wtedy 8 godzin szycia tego ptaka wydawało mi się rekordowym wyczynem. Zgryźliwie dodam, ze jeszcze rok temu dodanie na jedną pracę kilku-kilkunastu kryształków swarovskiego bicone wydawało mi się szczytem przepychu.. ;)

 Powiedzcie, widać różnice? ;) Szarpnęłam się na więcej niż kilka bicone na cały ogon. ;)


Tak więc wierzcie mi lub nie, ale warto cierpliwie trwać, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Ja osobiście nie zamierzam nigdy przestać się uczyć. Dziś na przykład po raz pierwszy farbowałam czesankę. Uzyskałam cudowny, głęboki kolor chabrów pod specjalne zamówienie na dwie broszki, o których na pewno niebawem wspomnę. Jak zapłaciłam za tą lekcję? Ustawiłam zbyt wysoką moc mikrofalówki i woda rozbryzgała się po niej barwiąc ją trwale w niebieskie plamki. Niewesoło, ale teraz już wiem, że moc musi być mniejsza, a miseczka przykryta folią aluminiową. 


ps. wkradł się błąd do banerka- nowy paw jest oczywiście zrobiony w 2014 :)
Tym postem chciałabym również zachęcić wszystkie wprawione w bojach blogerki o przejrzenie swojego własnego bloga- najlepiej, otworzenie pierwszego posta i reaktywowania swojego pierwszego pomysłu, oraz wstawienia na bloga krótkiej relacji, zachęty dla wszystkich początkujących i zdjęć PRZED i PO- Waszego pierwszego pomysłu na rękodzieło! :) Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielicie się pod tym postem linkiem z taką relacją! To moje wyzwanie! Kto podniesie rękawicę? :)

Dobrej nocy wszystkim i udanego weekendu tym co przeczytają to dopiero z rana! :)



środa, 18 czerwca 2014

Wersja v.2 i drugie życie rzeczy. :)

Dziś tylko w kilku słowach, czasu mam jak na lekarstwo, bo poza przygotowaniem na egzaminy na studia szyję jeszcze prace na Royal Stone. Obecnie pracuję nad motylem, jestem prawie w połowie, a projekt już pochłonął około 20godzin.. ;) 

Niedługo po tym jak pierwszy gil i sikorka poleciały w świat dostałam zamówienie na dwa kolejne- od tej samej, przesympatycznej klientki. :) Tak więc powstały, w nowym kształcie- sikorka i gil v.2. :) 

'




 Swojego czasu- gdy dopiero zaczynałam swoją przygodę z beadingiem (choć ciągle zaczynam, nie ukrywajmy :)) zostałam poproszona o 'uratowanie' starego srebrnego pierścionka. W centrum znajdował się śliczny korneolik, który otoczony był srebrnymi ażurami, które w 'przypływie emocji' (i sama jeszcze nie wiem czego;)) właścicielka zdarła i odcięła masakrując przy tym to delikatne dzieło. Ja niestety nie byłabym w stanie ich odtworzyć, ale aby uratować kamyczek i srebrną bazę oplotłam ją TOHO i umocowałam jak tylko mogłam. :)



Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć przestrzeń, którą wypełniały wspomniane wcześniej ażury.





Powiem szczerze, że choć to nic wielkiego, kiedy go zrobiłam byłam niesamowicie dumna, że mi się udało zrobić coś 'na czuja'. Teraz wiem, że to nie jest wielkie osiągnięcie, ale i tak cieszę się, że udało się nadać drugie życie temu drobiazgowi i oczywiście, że właścicielka jest z niego zadowolona i nie będzie się więcej kurzyć. ;)

Życzę Wam udanego długiego weekendu! 

Będę oczywiście bardzo wdzięczna za każde polubienie :)

czwartek, 12 czerwca 2014

Szczęście na talerzu- małe zakupy w Royal Stone

Miałam ostatnio przyjemność być w Warszawie i zahaczyć na chwilę (niestety pogonił mnie bilet z parkomatu po godzinie) o sklep Royal Stone. Powiem tak- wchodzicie i wpadacie po uszy. Jak kamień w wodę ;) W żadnym sklepie nie  ma tylu cudownych kamieni na raz, no nie ma bata :D 

Starałam się robić zaplanowane zakupy, ale... wiecie jak to jest. Kiedy na przykład zobaczyłam te kwiatuszkowe, szklane koraliki, nie miałam pojęcia co z nich zrobię, bo to nie mój typ, ale... nie mogłam się im oprzeć i wzięłam. Dobrałam białe kryształki i coś będzie się tworzyć. :)


Do tego kupiłam perełki- od razu wiedziałam co z nich będzie, jednak na razie Wam nie powiem! :)


Śliczne koraliczki, prawda? A kosztowały mnie jedyne 50gr/szt!


Wyłowiłam także śliczne, mieniące się okazy lapisu lazuli i sznureczka pod kolor. Guziczki kupiłam w pobliskim sklepie z tkaninami, gdzie zaopatrzyłam się w fizelinę do usztywniania filcu. Szczególnie zakochana jestem w różowym, który wygląda jakby był poszkliwiony! :)

 Jeszcze nie wiem jaka bransoletka powstanie do zapięcia, ale jest tyyyyleee możliwości!! :)


Ten guziczek z 'skórką' również jest czarujący. Wszystkie trzy przyozdobią jakieś zamkowe brochy na zimę! :)


A tu będzie kolia przekładana beaded beads w kolorze złota i antique bronze. :)


 A tutaj pomarańcze- koraliki Toho 11/0 z srebrnym środkiem i kaboszony kociego oka- posłużą mi w pracy na wyzwanie Motyl w Royal Stone. Kaboszony sprzedawane były parami i niestety dopiero w domu zauważyłam, że trzy są z góry zeszlifowane na płasko, a jeden gwieździście. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło- oznacza to, że jak uszyję kołnierzyk, to będę miała wspaniały pretekst, żeby go przy sobie zatrzymać!! :D A mam od niedawna piękną sukienkę bez ramiączek do której kołnierzyk będzie jak znalazł!! :) 


O- na poniższym zdjęciu. Drugi od lewej inaczej łapie światło- jest przez to delikatnie ciemniejszy.


A taką cudowną torbę dostałam gratis! :) Nie rozstaję się z nią na krok!!


To moja mała brzęcząca porcja szczęścia. Wygląda apetycznie? :)
Życzę Wam udanego weekendu! :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Ptasich treli ciąg dalszy- rubinowa ara

Ostatnio tworzę i tworzę, ciągle i ciągle, niemal bez przerwy :) Sięgam więc dziś do moich koralikowych 'korzeni'- pierwszej 'większej' pracy, za którą się wzięłam. Kolia powstała w mojej głowie gdy tylko złapałam w łapki rubinowy jadeit który widzicie w centrum naszyjnika. 


Po bokach dwa kryształy swarovskiego rivoli 12mm w kolorze ametystu i łańcuszek z super duo. 

Zajęła mi wyjątkowo dużo czasu, ale to głównie dlatego, że ciągle się wprawiam i zdarzają się liczne pomyłki i prucia. Poza tym bardzo dużo czasu zajęło mi pierwsze w życiu oplatanie kamienia, który nie byłby od spodu podklejony. Jestem jednak z niej dumna, a także z tego, że widzę postępy przy kolejnych pracach. Dziś przyszło do mnie zamówienie z korallo- pierwsze sznurki do sutaszu. Wzdycham do wszystkich waszych sutaszowych cudeniek i jak niektóre z Was wiedzą maniakalnie dążę do wszelakich prywatnych wymianek poszerzając moją kolekcję. :) Może w końcu będę w stanie uszyć coś swojego? :)


 Ara została zgłoszona na konkurs Royal Stone, podobnie jak delikatna zebra, która była prezentem urodzinowym dla znajomej. :)




Jako, że na warsztacie mam ostatnio po kilka projektów na raz ten weekend minął mi pod znakiem wykańczania ich, co by mi nie ciążyły za bardzo na sumieniu gdy czytam kolejną książkę Pratchetta. ;) 
Tak więc wczoraj w nocy skończyłam 'żuka', a dziś projekt z kryształkami rivoli dla Korallo. Teraz pora na poważnie wziąć się za motyla, a jak czas pozwoli to i za rybę. :) Stałam się konkursową maniaczką i gdybym potrafiła mnożyć czas to obskoczyłabym wszystkie wyzwanie. :)

piątek, 6 czerwca 2014

Puszczam oczko. Pawie.

Stali tambylcy tu wiedzą pewnie, że jestem maniaczką pawi, tak więc gdy w Royal Stone pojawił się temat paw, byłam w siódmym niebie. ;) Od dawna brakowało mi ubranka dla laptopa, więc dzięki łaskawości i ogromnej pomocy Cioci-krawcowej powstała cudowna filcowa torba z poszewką w której kolorze zakochałam się na zabój. Pawia co niektórzy mogli widzieć już na fanpage Royal-Stone, dziś chciałabym pokazać Wam warsztat, przymiarki, przymiarki, prucie i jeszcze raz przymiarki. ;) Część zdjęć posklejałam w kolaże, co by nie było ich zbyt wiele ;)


Poznajecie fragment podobny do zgadywanki sprzed kilku dni? ;)


Niestety wcześniejszych etapów nie uwieczniłam, a było trochę prucia i poprawiania. Na skrajnie prawym zdjęciu na dolnym, fioletowym wyszywanym fragmencie widzicie srebrne kwiatki, które potem wypruwałam i wydłubywałam klnąc pod nosem. ;) Przymiarki, przymiarki.


Tu się dzieje cała magia, czyli początki torby. :)


Dla wszystkich zazdrośników- torba spersonalizowana, ma wielkie N na tyle i nikomu jej nie oddam. :)


Tu jeszcze bez pawia. Praca do dwunastej w nocy i dłużej, ale torba wreszcie uszyta!


A tu już w ogóle zasypiałam z igłą w ręku gdy trzeba było pawia doszyć. :)


Zbliżenie na detale, które pochłonęły przeszło 40 godzin mojego życia. ;)





No, to by było na tyle. ;) Teraz jestem dumną jak paw posiadaczką barokowo-bogatej torby. :) To była największa broszka jaką w życiu uszyłam i pewnie za równie dużą się na razie brać nie będę. Pochłonęła (razem z torbą) ponad 50 godzin pracy, mnóstwo toho, orgaz kryształków swarovskiego rivoli, Fire Polish Amethyst AB i pewnie czegoś jeszcze czego sobie o tej porze przypomnieć nie mogę. ;) Mam za sobą 5 godzinną podróż z Warszawy i padam na twarz, ale jaka zadowolona! :)

Paw startuje w konkursie Royal Stone i każdy głos jest na wagę złota, więc będę bardzo wdzięczna za Wasze wsparcie. ;) W Royal Stone możecie znaleźć prawdziwe cudeńka! Ja miałam szczęście odwiedzić sklep na Puławskiej w Warszawie i wydać tam trochę grosza, czym w najbliższych dniach będę się chwalić. ;)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...