sobota, 28 grudnia 2013

Wysyp pereł

Pewnie już nikt nie pamięta, ale kiedyś powstała perłowa-gąsiennicowa bransoletka. Najpierw zapowiedziałam ja Wam w tym poście a potem efekt końcowy ukazał się tu. Bransoletka co jarmark zwracała uwagę, przyciągała oh'y i ah'y. Jednak czy to z powodu złego rozmiaru czy też innego mi nieznanego, nie znalazła nabywcy. Pomyślałam więc, że w Nowym Roku powinna przerodzić się w coś 'w moim stylu'- a stylów u mnie na co dzień mnogość. Ale jak większość z Was wie najbardziej lubię szyć broszki. :) No i tak od słów do czynów...


Przerobiłam bransoletkę na karnawałową-awangardową-perłową broszkę. Dodałam ukochany zamek i taśmę perłową, trochę drobnych złotych i srebrnych koralików i teraz taka brocha cieszy moje oko wisząc na mojej korkowej tablicy gdzie aktualnie prezentują się wszystkie inne wołając "Sfotografuj nas! Sfooootooograaafuj!!"





Kojarzy mi się niezwykle z Audrey Hepburn i moim zdaniem idealnie pasuje do imprezowych kreacji. :)
Dostępna w Galerii Kuferart, a także bezpośrednio u mnie. ;)

czwartek, 26 grudnia 2013

Spóźnione życzenia :)

Moi drodzy obserwatorzy! Bardzo się cieszę, że Was mam, że wielu z Was ciągle tu zagląda mimo, że ostatnio ja sama nie miałam na to czasu. Starałam się regularnie odwiedzać Wasze blogi, ale nie raz nawet na to brakowało mi czasu. Ten rok szkolny jest dla mnie na prawdę pracowity. Powzięłam jednak postanowienie, że w Nowym Roku wrócę na łono blogspota i będę dalej pracować nad docenianiem rękodzieła- nie tylko poprzez bloga. :) Przez ostatnie dwa miesiące intensywnie pracowałam by nadrobić zaległości jakie sobie robiłam przez ostatnie dwa lata. Oczywiście nie zrobiłam jeszcze wszystkiego, ale zdążyłam zrobić tyle by teraz dzięki systematycznej pracy poradzić sobie z wszystkim w odpowiednim czasie. Dziękuję Wam, że przy mnie byłyście w chwilach lepszych i gorszych. 

Owszem, życzenia są spóźnione, więc nie będę Wam życzyła już wesołych Świąt, lecz szczęśliwego Nowego Roku. Dużo zdrowia, siły, motywacji, czasu, weny, wytrwałości. Spełnienia marzeń i osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. 

Jak już pisałam- ostatnie dwa miesiące duużo pracowałam. Jednak aby nie zwariować umówiłam się sama z sobą- gdy w piątek wracam do domu mogę szyć do późnej nocy.  :) I tak było. A więc dobrą wiadomością jest, że mam do pokazania Wam wiele nowych broszek- niektóre są nowymi wersjami już Wam znanych much, czy kwiatków, jednak zainspirowana sugestiami z strony rodziny i znajomych zaczęłam szyć również abstrakcyjne wywijasy, które niezwykle mi się spodobały. Siadam sobie w wolnej chwili z kartką i ołówkiem, kreślę fale na kartce aż cała pokryje się kreskami, a potem chwytam za kolorowe flamastry i szukam inspiracji w narysowanych kształtach. Czasami udaje się wyłonić prawdziwe perełki :)

Dziś pokażę Wam kwiatka-śnieżynkę. Ręcznie filcowanego białą nowozelandzką czesanką, wyszywanego kryształkami swarovskiego w różnych odcieniach niebieskości i fioletów, oraz koralikami w złotym kolorze. 
Dodatkowo wyszyłam kilka drobiazgów złotą nitką w którą zaopatrzyłam się przed świąteczną przerwą i którą co raz namiętniej używam. Jak się Wam podoba?






niedziela, 27 października 2013

Patatajamy przez świat!

Na blogu Anki i Ninki znajdziecie nowy konkurs, w którym możecie wygrać zaprojektowaną przez Was torbę! Co musicie zrobić- najważniejsze to podejść do konkursu z własnym, kreatywnym pomysłem! Waszym zadaniem jest wymyślić tekst, który zainspiruje nas do stworzenia torby specjalnie dla Was.
"Czy wiesz, że..." no? Macie jakieś pomysły? :)

Oto moja interpretacja tematu (jedna z kilku, ale na to przyjdzie czas :))


I co? Wiedzieliście? :)


Serdecznie zapraszam i życzę udanej niedzieli! 

piątek, 20 września 2013

Anonimowe anonimy

Zauważyłyście pewnie nie raz nie dwa jak bardzo śmiali stają się 'anonimowi' w komentowaniu naszych prac, czy postów. Ja ostatnio anonimów dostaje.. zaskakująco dużo. Dziś na przykład przyszedł taki "Zaskakująco brzydkie".- dotyczył filcowej broszki 'żółtego murzyna'. Cóż, nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce, ale to chyba nie tak działa, prawda? Choc ja nauczyłam się specjalnie komentarzami anonimowymi (i nie tylko) nie przejmować i nie umierać z żalu pt. "Nieeee, on napisał, że moje prace są zaaaskaakująco brzyyyydkieee" <chlip, chlip> to nie jest przyjemne akceptowanie codziennie kilku (czasami mniej czasami wiecej) takich komentarzy, bo.. po co? Co one wnoszą? Poza sprawianiem komuś przykrości?

Powiem tak, jestem za akcją STOP SŁODZENIU. Nie jest tak, że myślę- komentowanie "Piękne"; "Śliczne" jest dobre, a "Brzydkie"; "Głupie"- złe. Myślę, że powinniśmy zachowywać się tak, aby nie sprawiać innym przykrości. Jeżeli w broszce nie podoba się kolor to zamiast pisać "Brzydkie" moglibyśmy napisać "Następnym razem użyj może ciemniejszej wełny.. Choć prawdę mówiąc nie uważam tego wzoru za udanego" - TO jest krytyka, która coś wnosi w sposób myślenia artysty. "Zaskakująco brzydkie", czy "Dno, zawaliłaś sprawę." to komentarze niezwykle odważne jak na ludzi, którzy boją się pokazać swoją twarz.

Pozdrawiam wszystkich. :)
Nie przejmujcie się tymi złośliwymi chochlikami ;)

niedziela, 15 września 2013

Doceńmy rekodzieło- wzloty i upadki, spojrzenie z boku.

Z góry przepraszam za brak czesci polskich znaków w tekście, nie do końca działa mi klawiatura.

"Głupi ten tekst z wycenianiem czasu na 10 zł za godzinę. Za granicą rękodzieło jest znacznie tańsze niż w Polsce. Nie wierzycie, zerknijcie w necie, porównajcie ceny. Tam życie jest droższe, a rękodzieło tańsze niż tutaj.
Nie twierdzę, że rękodzielniczki nie mają talentu czy wprawy. Niestety, nie tworzycie przedmiotów niezbędnych w życiu. Często, a wręcz bardzo często robicie to, bo nie macie innego zajęcia, czy też pracy, czy konkretnego fachu w ręce.
Dlatego twierdzę, że wycenianie swojej pracy i "talentu" na 10 złotych za godzinę, z pupą ułożoną w wygodnym miejscu, to troszkę za dużo, w porównaniu do konkretnych zawodów i prac wykonywanych przez innych, potrzebnych prac, bez pupy w miękkim fotelu.
Część Waszych tworów na pewno sprzedaje się w dobrych cenach (wyższych niż np. w Niemczech, czy UK).
Więc miłe panie NIE NARZEKAJCIE i nie twórzcie dziwacznych zasad wyceny waszego talentu i czasu.
Rękodzieło traktujcie jako pasję A ZARABIAJCIE GDZIE INDZIEJ. W przeciwnym wypadku same sobie wystawiacie świadectwo. Brak wykształcenia + Jazgot + Talent rękodzielniczy = Jaka ja jestem NIEDOCENIANIA...
Zastanówcie się nad tym wszystkim, co same wymyśliłyście,nie porównujcie swoich prac z pracą modystki - to różnica - kapelusz na zamówienie, a nie broszka foczka, którą MOŻE ktoś kupi.
ZAMÓWIENIE - to jest to. Tu się ceńcie. Cała reszta to wydumany talent rękodzielniczy i wprawa."

Taki komentarz pojawił sie ostatnio pod postem "Doceńmy rekodzieło" podpisany anonimem. Nie wiem czy autor jeszcze tu zajrzy, ale chciałabym odpowiedziec na ten i podobne komentarze tutaj.
Drogi Anonimie,
Przykre jest to co piszesz, a niesprawiedliwe zarzucanie rekodzielniczkom braku wykształcenia. Nie mówmy wyłącznie o broszce foczce, ale o rekodziele szeroko pojetym. Nikt nikogo nie zmusza do kupowania rekodzieła, ani przedmiotów nieużytkowych. Jednak osoby tworzące przedmioty unikalne mają takie samo prawo cenic swoją prace jak klienci ich niedoceniac, czy nie kupowac prac. Słowa 'talent' używasz jak mi sie zdaje ironicznie. To również przykre.Nie wiem, czy kieruje Tobą złośc, czy zazdrośc, jednak postepujesz niesprawiedliwie. Na prawde nie wydaje mi sie, aby każdy był w stanie wykonac takie rekodzielnicze cuda, jak wiele blogerek, które podpisuje sie pod akcją. Nie jest to tylko kwestia praktyki, uporu, czy cierpliwości, ale również wyczucia estetyki i wielu, wielu innych czynników.

Zastanawiam sie w jakim zawodzie pracujesz, jeżeli wychodzisz z założenia, że pasja nie może byc pracą i nie wolno nam jej wyceniac jak innej pracy. Myśle, że wieksza czesc modystek jest rozwineła sie właśnie z pasjonatek. Do mody potrzebna jest pasja, tak samo do rekodzieła. Czy wolno liczyc nam sobie właściwie pieniądze dopiero gdy zaczniemy pracowac 'w wielkiej firmie projektującej kapelusze'? Poza tym, czy pracowanie w domu w wygodnym lub mniej fotelu (szczerze żałuje, że mnie na taki nie stac) naprawde zmniejsza wartosc pracy?

Mam też pytanie- czy uważasz, że byłoby sprawiedliwe, gdybyśmy wyceniały zamówienia drożej, niż sprzedawaną na codzień biżuterie? Czy powinnyśmy stworzyc bransoletke w kolorze zielonym i wystawic ją za powiedzmy 20zł, a kiedy komuś zamarzy sie podobna, lecz w kolorze fioletowym oczekiwac zapłaty 50zł?

Prawde mówiąc twój post jest tak przesycony nienawiścią, że jest mi Ciebie szczerze żal, bo z pewnością nie jest to przyjemne uczucie. Na końcu chciałabym dodac, nie wołamy 'Jaka czuje sie niedoceniona', lecz 'Docencie rekodzieło'. Czy obraziłam Ciebie, lub innych klientów w poście, który komentowałeś? JA osobiście czuje sie obrażona twoim komentarzem i myśle, że nie ja jedna. Czy obrażanie nas było niezbedne do wyrażenia twoich racji?


A co do ceny rekodzieła za granicą. Przeliczyłam ile pieniadzy zarabia sie za granica i za ile sprzedawane jest tam rekodzielo i porownałam to z Polskimi statystykami. Wydaje mi sie, że nie masz racji, co do tego, że za granicą jest tańsze. Postaram sie o tym napisac w nastepnym poście.

A teraz którtkie ogłoszenia parafialne, które planowałam na dzis. Cały ten post wyszedł spontanicznie, tak na prawde chciałam jedynie powiedziec, że prawdopodobnie bede musiala zaiwesic bloga na okres klasy maturalnej. Na pewno nie zaniedbam akcji 'Doceńmy rekodzieło' i bede dalej walczyła o moje i wasze przekonania gdy tylko bede miała czas. Jezeli uda mi sie cos stworzyc, postaram sie wkleic tutaj wycene mojej pracy. Jednak w tym roku mam zajecia szkolce codziennie od rana do 14.30, a od 15 do 18 zajecia plastyczne. I tak 5 dni w tygodniu.. Do tego po zajeciach musze zrobic zadania domowe i uczyc sie na sprawdziany. Jak same pewnie rozumiecie czas jest aktualnie u mnie towarem deficytowym.. Postaram sie wpadac tu tak czesto jak bede mogla, jednak zdarzają sie dni, gdy nie udaje mi sie podejsc do komputera przez kilka dni z rzedu.. Dziekuje za Wasze odwiedziny i pomoc w akcji. :)

sobota, 31 sierpnia 2013

Pochłonięta bez reszty ;)

Po kursie z kaligrafii w którym uczestniczyłam pod koniec czerwca ciągle nie odpuszczam i ćwiczę kaligrafowanie- najbardziej do gustu przypadło mi malowanie inicjałów i floratur i to na nie poświęcam najwięcej czasu. Często przepisanie tekstu zajmuje mi 30minut (ostatnio uparłam się na wiersze x. Twardowskiego) a zrobienie sygnatury 3-4h. ;) Postaram się w najbliższych dniach zaprezentować wykonane ostatnio prace z wierszami ww autora :)

To ostatnia spokojna sobota na cały rok.. Proszę miejsce wyrozumiałość w tym maturalnym roku, już boję się tego jak dużo będę miała na głowie.. Wiem, że sporą część czasu którą poświęcałam na szycie przeznaczyć będę musiała na szkicowanie, malowanie, kursy i liczne ćwiczenia no i oczywiście przygotowania do szkoły, matur.. ;) Ale na pocieszenie powiem, że zamiast w kółko broszek postaram się urozmaicić bloga płótnami, które namaluję, czy innymi pracami z zakresu kaligrafii itp. Jednak działalności biżuteryjnej nie zawieszam, o nie- tym bardziej, że w  sezonie jesienno zimowym broszki z zamka mają branie ;) Pewnie skupię się w głównej mierze na realizowaniu zamówień, jednak w Bydgoszczy w Fordońskiej Galerii Handlowej raz w miesiącu odbywać się będą pchle targi w których zamierzam uczestniczyć. Trochę grosza mam nadzieję wpadnie bo płótna i papiery pożerają takie pieniądze, że włos się na głowie jeży.. 


A dziś chciałabym pokazać Wam zdjęcia z naszego Salezjańskiego LipDub'a i efekt końcowy. :)

 


Ja się do Was uśmiecham mniej-więcej w 3:51.
Z dwóch niskich jestem ta wyższa 'hiszpanka'. ;)


sobota, 24 sierpnia 2013

SMILE! -uśmiechnięta broszka zippers

Dziś pokażę Wam jeden z nowszych tworów- uśmiechniętą broszkę z zamka przez moją siostrę okrzykniętą 'żółtym murzynem'. Hm, miała być bardziej abstrakcyjna (tak, tak, jeszcze bardziej) ale zamek nie zawsze się mnie słucha, a jeszcze rzadziej układa się w zgodzie z pierwotnym planem. ;)




Kiedy  chcę uzyskać efekt łagodnego przenikania się kolorów to wfilcowuję wełnę od drugiej strony broszki- tak jak tu rumieńce. ;)



Oczka z benzynkowych, szklanych koralików dopełniły całości- dopóki ich nie wszyłam mój 'murzyn' wyglądał jakby zamiast oczu miał zwariowane spirale ;)


Tą broszkę w jesiennych kolorach i na jesiennym tle zgłaszam na wyzwanie kreatywnego kufra 'jesień'.




I na koniec nowe torby u Anki i Ninki wraz z nową szatą graficzną bloga zaprojektowana przez Anię ;))



Już niedługo seria 'Czy wiesz, że...?'
Jakieś pomysły? :))

piątek, 23 sierpnia 2013

Doceńmy rękodzieło- jesteście fantastyczni! :)

W sierpniu właściwie nie miałam dostępu do internetu, a akcja mimo braku mojej wtórnej inicjatywy rozkwita na całego, obserwatorów bloga przybywa, akcja jest rozpowszechniana na wielu, wielu waszych blogach! Jesteście wspaniali- dziękuję Wam za to! 

Oto statystyka z całego okresu prowadzenia bloga, sądziłam, że gdy wejdę na bloga po miesiącu nieobecności (0 postów w sierpniu!) nie uraczę tu żywego ducha, a tutaj- 21 nowych komentarzy! I ta statystyka:
Jeśli chodzi o rękodzieło- nie leniuchuję! Razem z Anka malujemy torby, kupiłam dziś farby do materiałów- czekajcie na pierwsze efekty!! :) Szyję też sporo kwiatów rozwijając Pin Up Flower- choć opaski nie maja takiego wzięcia na jakie liczyłam to zdaję sobie sprawę, że zupełny brak mojej aktywności w galeriach internetowych na pewno ma na to wpływ.. Liczę jednak, że kiedy będę miała dostęp do internetu to wystawię to co mi się namnożyło.. Póki co sporo produktów wystawiłam w galerii w Bydgoszczy, która prowadzi moja znajoma. Myślałam przez jakiś czas nad założeniem działalności gospodarczej, ale póki nie mam cienia szansy na przekroczenie kwoty wolnej od podatku chyba nie będę się na to decydować- dużo za dużo z tym zamieszania... Ale może kiedy już ruszę na studia? A właśnie.. zaczyna się klasa maturalna, kurs na prawo jazdy.... trzymajcie za mnie kciuki ;) Bardzo, bardzo proszę!! 

Anka i Ninka wypuszcza nową kolekcję toreb "Czy wiesz, że..." macie może pomysł na ciekawostki o których nikt nigdy nie słyszał? A może takie, które po prostu chcielibyście zobaczyć zobrazowane na torbie? Piszcie! Czekamy na Wasze sugestie w komentarzach!! :)

 A to torby, które powstały jakiś czas temu, kiedy przycisnęła mnie wena. :D Co o nich myślicie? Te konkretne już niedostępne, ale może ktoś miałby ochotę na podobne? :)


sobota, 27 lipca 2013

Pierwszy dzień w świecie dorosłych.

Wczoraj świętowałam 18ste urodziny. Dostałam cudowne prezenty i spędziłam cudowny czas z cudowną rodziną przy cudownym jedzeniu (mam kilka przepisów którymi nie omieszkam sie podzielić). 

A dziś? Ah, co za dzień. Dwie przygody w tak krótkim czasie. Najpierw obsiadły mnie gzy, a potem na wpół trzeźwy Pan Józef. Ale po kolei... Rano wgl nie chciało mi się iść biegać, stwierdziłam, że dla odmiany pójdę na rower. Tata zaproponował zamiast przejechania sobie wałów- 'lightową' trasę poleconą przez kolaża z internetu = 25km. Prmfr, no ok. Jedziemy sobie pięknie przez most itd po ulicy, mijamy przejechaną wiewiórkę, lisa, jeża.. Ok, zjeżdżamy do lasu. Jedziemy, jedziemy, komary gryzą jak dziki już po kilkunastu metrach w lesie. Prawie z miejsca mam ochotę się wycofać, ale czy to ciekawośc czy duma, pchają mnie do przodu. Cięcia są co raz bardziej ostre, au! Gzy! I to nie jeden czy dwa, ale jak z głowami hydry- na miejsce jednego przegonionego przylatują dwa następne. Uciekamy!! Nagle świat zawirował, ziemia osunęła mi się spod kół... piaski. A gzy nie dają spokoju (swoją drogą bardzo inteligentne bestie). I ciągnę ten rower przez piasek.. Były fragmenty gdy gzy ustępowały, były fragmenty gdzie ustępował piasek (raczej krótkie) i fragment gdzie przecięła nam drogę sarna (ale przeganiałam gzy więc jej nie widzialam- ufam ojcu, że faktycznie była). Zjechaliśmy z trasy, celowo bo stwierdziliśmy, że jest do luftu i niestety nie prowadzi pod dom kolaża aby zbić go 'na świeżo' po trasie. Na szczęście przekonałam tatę, żeby z lasu wrócić na ubitą ścieżkę, bo gdybyśmy pojechali jego drogą mielibyśmy dodatkowe 30km do zrobienia. Nie był to najcięższy trening jaki miałam (cięższe było 30min biegu bez przerwy), ale za to najgorszy. Choć całą wycieczkę będę wspominać z uśmiechem, bo dobrze dogadywałam się z Tatą. Wróciłam do domu. Zrobiłam spaghetti, trochę się poobijałam no i jako, że z klasowego spotkania nic nie wyszło, stwierdziłam, że sama pojadę do focusa, aby wybrać sobie koraliki do bransoletki na prezenty 18stkowe (kupiłam 4 śliczne koraliki!). Wsiadam w autobus, jadę, jadę. Przy UTP wsiada do autobusu facet w czapce kapitana pewnie po 60 od którego strasznie czuć papierosami, tfu!. Kasuje bilet przy kasowniku przy moim siedzeniu i na lekkim zakręcie (naprawdę lekkim) zatacza się tak, że 15cm brakuje mu od zanurkowania nosem w mój biust. Przeprasza, wybaczam. Koniec sprawy, prawda? A nie. Bo pyta czy może zająć miejsce obok a ja wyczuwam alkohol. W zasięgu mojego wzroku tylko jedna kobieta, która nie reaguje. Wiem, że z tyłu również są pasażerowie, ale reakcji się nie doczekuję. Przytakuję, niech siada, wracam do lektury książki. Nie, nie, ciągle nie koniec. Zaczyna do mnie gadać, wyjmuję jedną słuchawkę i słyszę o tym, że zawsze warto zagadać, że ładna dziewczyna, że on po rozwodzie, że rozsądku nabrał, że od takich z obrączką nie zaczepia, ale Pani nie zaobrączkowana. A może zajęta? Owszem zajęta? Szkoda, ale o kobiety trzeba walczyć prawda? On się tego nauczył, że o kobiety nawet z samą kobietą walczyć trzeba.A skąd Pani jest? Z Gdynii? Ooo, ja z Bydgoszczy, to Pani pewnie teraz wraca? To nie chce numeru? Ale może jak znów przyjedzie to się odezwie. A jak Pani ma na imię? Nina? Bardzo ładnie. Ja jestem Józef, miło mi. <całuje rękę drapiąc ogromnymi wąsami> No, jego 29letni syn też po rozwodzie, a on na wyścigowej przesiada się na 69. A może chcę jego numer? A Pani takie ma ładne ciałko, a Pani oczytana, a jaka śliczna sukieneczka, a jaka Pani miła. A ja tylko przytakuję i raz na jakiś czas się uśmiecham. Do wyścigowej jeszcze dwa przystanki, lepiej go nie prowokować, wszystko będzie dobrze. A on dalej gada... i śmierdzi. Uf, jeszcze jeden przystanek. Jeszcze minutka. 30sekund. Na pewno nie chce numeru? Na pewno. Szkoda, to miłego dnia. Koniec! Uf, co za obleśne uczucie. Wsiadam w tramwaj, wracam do lektury Historii sztuki w zarysie i postaram się zapomnieć. Dojeżdżam do focusa, robię krótkie zakupy w kosmetykach i przebieżkę po jubilerach, w końcu wybieram upragnioną kombinację, idę po lody do sowy (ciasteczkowe <3) i wsiadam z powrotem w tramwaj. Mimo, że gość powinien od 1,5h być na wyżynach odczuwam lekki niepokój za każdym razem gdy słyszę jakiś męski głos wsiadający do tramwaju. Do wyścigowej dojechałam spokojnie, wsiadam w 70 nie martwiąc się już wiele. Jadę, przystanek, jadę, przystanek, 3 osoby wsiadają. Jadę, ktoś wysiada, ktoś wsiada. Siada na siedzeniu w jednym rzędzie, ale nie obok mnie (celowo usiadłam obok dziewczyny w naszym wieku). Rzucam krótkim spojrzeniem, ściska mnie w brzuchu, w głowie zaczyna wirować. Ten sam wąs! Podobna gęba. Tylko czapki marynarskiej nie ma. Gapi się na mnie. I na jego twarz wypływa lubieżny uśmiech. Fuck. Nie wyjmuję słuchawek z uszu. Trzy przystanki później wysiada. To były najgorsze trzy przystanki w moim życiu. 


Ale dzień wspaniały i nie do zapomnienia. 

wtorek, 16 lipca 2013

Droga do Rzymu..

Nie mogę powiedzieć ani, że wiele zrobiłam, ani, że się obijałam. Nie mogę też powiedzieć, że mam już dostęp do komputera, czy możliwość ściągnięcia zdjęć z  aparatu. Niestety.. Ale wakacje mijają mi na całego! Byłam w Rzymie i było cuuuudownie! :) Zdjęć na pewno wywołam pęczki, a już pracuję nad wakacyjnym rozdziałem mojego scrapbookingowego albumu, który jest tak kompletną prowizorką, że na pewno nie będę sie nią tu chwalić. Ale wspomnienia utrwala wspaniale ;)

Co najbardziej pokochałam w Włoszech? Asyż- najbardziej. :) Ale w pamięci utkwił mi również Panteon oraz widok Wenecji z wody- jest cudowna, szczególnie gdy nie trzeba przepychać się przez tłum turystów po ciasnych uliczkach ;)


Naprawdę postaram się dodać więcej zdjęć i pokazać co się da. Przepraszam Was, że ciągle mnie nie ma, ale nie mam skąd pisać, a poza tym jestem jakaś taka wiecznie zmęczona i chyba potrzebuję odrobiny odpoczynku. Jeszcze nie wiem jaki odpoczynek mnie odpowiednio odpocznie- ciągle szukam.

środa, 3 lipca 2013

Tęsknię za Wami!!

Tyle mam Wam do powiedzenia, do pokazania. Byłam na kursie kaligrafii i teraz namiętenie kaligrafuję i maluję inicjały. Zrobiłam moj pierwszy sutasz (co prawda klejony) który połączyłam z wirre wrappingowymi elementami i dodałam starą miedzianą broszkę.. Powstał z tego wisior, którego niestety Wam nie pokażę, bo ani komputera, ani aparatu,. ani nawet kabla do aparatu!! Mam trochę nowych taśm cyrkoniowych, oraz prac z ich wykorzystaniem. Zamówiłam sobie w skarbach natury labladoryty by na 18stkę sprawić samej sobie wymarzony prezent i samej obdarować się kolczykami z moim ulubionym, najpiękniejszym na świecie kamieniem. Mam tylko na dzieję, że przyjdą takie z BLASKIEM, z OGNIEM.  :) Ciągle szyję, uzupełniam scrapbookingowy album z zdjęciami, maluję, wykonuję ćwiczenia, które mają przygotować mnie do przyszłorocznego egzaminu na ASP. Nie powiem, jest pracowicie, ale taką pracowitość lubię.. Mam nadzieję, że jeszcze w lipcu będę mogła do Was wrócić. Razem z Inaurem będziemy miały dla Was serię postów, coś w rodzaju 'klubów przydasiowej twórczości', ale tylko w naszym dwuosobowym gronie. 

Tymczasem muszę uciekać, bo przyjechała rodzina z Australii! Obiecuję jednak zaglądać na Wasze blogi kiedy tylko mogę i w miarę możliwości pozostawiać po sobie ślady w postaci komentarzy. Liczę, że ktoś tu będzie jeszcze zaglądał gdy wrócę i nie zupełnie się ode mnie odwrócicie. ;)

Całuję Was i życzę cudownego lata!
Do napisania!!
Nina.

niedziela, 23 czerwca 2013

Pilna potrzeba- zamówienie!!

Pilnie poszukuję zdolnych łapek tworzących w srebrze, które zgodziłyby się wykonać dla mnie naszyjnik spersonalizowany na prezent 18stkowy dla mojej przyjaciółki!! Moje fundusze to ok 100zł- termin do którego prezencik musiałby być dostarczony 8-9 lipca. Bardzo, bardzo Was proszę! :)


ps. ciągle jestem bez komputera, jutro wyjeżdżam na kurs z kaligrafii, wezmę aparat i zaprezentuję Wam wyniki i okoliczności pracy :)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

A to faler- westchnął seler.

Pechowo po raz kolejny zostałam od Was odcięta, jedyny dostępny dla mnie w domu, sprawny komputer przestał być sprawny. Tak więc trzeba zakasać rękawy, zarobić trochę pieniążków i wreszcie kupić coś własnego. Szykuję się na jakiegoś używanego notebooka drugiej świeżości- w tedy przy odrobinie szczęścia będziecie mnie widzieć częściej.. Jakiś pechowy ten czerwiec.. :(

czwartek, 13 czerwca 2013

Cyrkoniowa zajawka.


A wiec oto malutka zajawka połączenia zamka, filcu i taśmy cyrkoniowej. Wisior w pełnej krasie będziecie mogły zobaczyć już niedługo. Bedzie cała dostawa taśm z Bukowca. Oraz kilka pawi, motyli i innych wisiorów. ;) 
Co wiecej? W wakacje rozpoczynam projekt TECZKA.
Potrzebna jest mi ogromna plastyczna teczka w rozmiarze XXXXXXXL, którą wypatrzyłam już sobie w sklepie plastycznym. Wykonana jest z czarnego plastiku, zresztą pewnie niektóre z Was kojarzą teczki plastyczne, bo ogromnego wyboru nie ma. ;)
Tu chciałabym skierować do Was z pewnym zapytaniem:
Jakie farby dobrze chwycą na plastiku i są wodoodporne? A jeżeli nie są wodoodporne to będą takie po spryskaniu lakierem (np takim samochodowym)?
W każdym razie w wolnym czasie rysuje projekty, które być może zaprezentuje Wam za jakiś czas by poradzić sie, który wybrać. :)

W sobotę w Bydgoszczy w starym Kinie Orzeł odbędzie się ciuchowa ZAMIENIADA.
Zapraszam, może się zobaczymy! :)

So today you can see littlepresage of jugglery od zipper, felt and zircons. In next few days I hope I will have a chance to show you my butterfly in fully. In next few thays I will also publish some new artworks- peacock, butterflyes etc.
What is more- in summer vacations I'm starting new project BRIEFCASE. 
I need huge XXXXXXL black briefcase and some paints which are waterproof and will be able to paint on plastic. Could you recomend any?
I will also exhibit few projects in next days. Wait for it!

niedziela, 9 czerwca 2013

Bzzzzzzzzz!

Dziś mam Wam do pokazania kolejną muche :) Bardziej kolorowa niż zazwyczaj. Od wczorajszego popołudnia supłam różańce. Mam ich już 76 i okropne odciski na palcach! Auch! Do tego decydujący sprawdzian z historii w wtorek i zeszyt z kaligrafii do zdania w tym tygodniu- oj bedzie ciezko.. Do tego kilka kartkówek i mniejszych sprawdzianów- czemu wszystko zawsze kumuluje sie w jednym tygodniu? 

Today I will show you new fly. :) More colourful then usually. Since yesterday I'm making bracelet rosarys. I have already done 76 and I have awful blisters on my fingers.. Auch! What is more I have also very important test on Tuesday, calligraphy notebook need to be give back to compteition, I also have a few small tests- that will be hard week.. 








Have a nice week! 
Udanego tygodnia! :)

sobota, 8 czerwca 2013

Jeansem haftowane- moc inspiracji :)

Dziś chciałabym pokazac Wam dwie wykonane jakiś czas temu broszki z jeansu, do których wykonania wykorzystałam haftowane guziczki, które dostałam kiedyś z wiosennej wymianki :)




A oto garśc jeansowych inspiracji na punkcie których ostatnio oszalałam :) Coś napewno wyczaruje poza powyższymi brochami. :D 



Bardzo podobają mi sie pomysły z kieszonkami. A gdy tylko latem naucz sie szyc na pewno uszyje kilka jeansowych toreb z spodni :D
zdjecia nie są mojego autorstwa.

Kochane to ostatni tydzień prawdziwych lekcji, a do tego do soboty musz zrobic na Cecyliade 300 sznurkowych różańców.. Mało mnie tu bedzie w najbliższych dniach, ale dziekuje Wam za wszystkie ciepłe słowa i odwiedziny :)

Gotowe na wyprowadzenie sie z blogspota?


Udanej niedzieli!!

niedziela, 2 czerwca 2013

Burza dała mi popalić..

Niestety podczas burzy padł wczoraj router i nie będzie mnie z Wami przez kilka dni. Za to porządnie przysiądę do zamówień- obiecuję. :)
Środa, czwartek, piątek- wycieczka klasowa, nie mogę się doczekać! :)


Udanego tygodnia!

czwartek, 30 maja 2013

Zakwitłam po raz trzeci! (i na pewno nie ostatni!)

Dzisiejszy dzień jest pochmurny, ja też jestem trochę pochmurna. Ale gdzieś za tymi chmurami zawsze świeci słońce! A więc dziś w stylizacji słoneczno-wiosenne kolory. Biżuteria  oczywiście wyłącznie rękodzielnicza, wszystko poza miedzianym pierścionkiem z zielonym kamyczkiem mojej roboty. :) Uwielbiam takie brzdąkające, gronkowe bransoletki. Robienie ich choć czasochłonne to dla mnie czysta przyjemność, a noszenie ich jest jeszcze lepsze! :) Na ostatnim pchlim targu w szkole (gdzie byłam jedynym wystawcą ;D) sprzedała się jesienna wersja poniższych. :)

No więc dzisiaj ostatnia z trzech stylizacji stworzonych podczas sesji zdjęciowej z Olą Z. Po raz kolejny trzy odsłony kwiatów "Pin Up Girl!", które są tak uniwersalne jak kolorowe ;)

Today definitely is not the most sunny day, so I'm a bit moody too. But somewhere behind all these clouds there is a Sun. So in todays stylization you can see spring-sunny colours. Jewelery is of course hand made and everything except cooper ring is made by me. ;) I love these strumming, group brancelets. I really enjoy making them and wearing ones is even better. ;) 
This is the last stylization from photo session witk Ola Z. Again you can see three versions of flowers "Pin Up Girl!", which are as universal as colourful. 

1. Przy kitce (uwielbiam zwyczajny koński kucyk- proste, a efektowne. I fajnie podskakuje kiedy biegnę na autobus)
1. Picked to ponytail (easy and effective!)


2) Przy bluzce- idealnie pasuje do dekoltu-łódki, choć nie tylko do takich pozwalam sobie je nosić :D
2) Picked to blouse (especially to boat-type decolletage)



spódnica od Mamy, cuuuuudowna 
3) No i na opasce! :) To moja ukochana 'opcja'. 
 3) My favourite! Picked to headbond. :)







Bluzka i spódniczka to zdobycze sh, niestety bez metek, więc nie zdradzę co i jak. (Blouse and skirts are from sh but they are tag-free.)
Buty (shoes) - Graceland CCC 69zł
Kopertówka (bag) - GochaMi
Bransoletka wiosenna (bracelet) - Lore Art 30zł
Bransoletka letnia (bracelet) - Lore Art 30zł
Pierścionek z miedzi- Kicia bijoux
Pierścionek z miedzianego drutu- Lore Art, bezcenny i bardzo krzywy :)
Kwiaty- Lore Art 15-30zł (już niebawem! gdy tylko aparat się jeszcze trochę nade mną poznęca)

Bardzo się cieszę, że mam wolny piątek. Dostałam zamówienie na broszkę z zamku- beagla i muszę poświęcić jej co najmniej dwa wieczory ;) Ale projekt już gotowy, teraz tylko chwycić za igłę i do boju!

I'm really happy that tomorrow I have free friday. I have a order for zipper brooche and it will take me at least two days. ;) 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...