"Nie wiem jak Wy, ale ja mam serdecznie dość tej propagandy!
Przyszło nam żyć w dziwnych czasach, kiedy to wszystko musi być sexi.
Od telefonu komórkowego, poprzez odzienie, samochód, po gumiaki w pole...."
Pisze Ania na swoim blogu.
Już słyszę to zawodzenie "to kobiety na babskich wieczorach nie biją się poduszkami w samej bieliźnie?" Otóż moje życie nie jest rodem z Grease i nie mogę kiedy tylko dusza zapragnie wskoczyć na ławkę i odśpiewać Summer Nights oczekując, że cała szkoła ruszy w tany..
A ja, oburzona ostatnimi czasy zgadzam się z nią w zupełności. Smuci mnie, kiedy słowa pięknej piosenki (choć takie ostatnimi czasy też co raz rzadziej widywane są w telewizji, czy słyszane w radiu) przytłumiane są przez gołe (za przeproszeniem) baby wijące się zupełnie nie w rytm muzyki.
Przykład? Uwielbiam ten utwór. Instrumenty w tle mnie hipnotyzują, ale gdy widzę ten teledysk.. brr..
No szkoda, naprawdę szkoda.
kobiet, które nie dadzą sobie odebrać prawa do pidżamy flanelowej zimą
dni bez makijażu
szurania kapciami po domu z rana, kiedy wstają zrobić śniadanie dzieciom
prawa do nie zawsze pomalowanych paznokci
bablania pod nosem, kiedy znowu same musiałyśmy wtaszczyć zakupy do domu
prawa do obżerania się czekoladą w czasie trudnym...
Musze powiedzieć, że ten banerek wyjątkowo mi się podoba :))
Jakie prawa chciałabym jeszcze dodać?
Hm.. Prawo do chwili słabości (eh, czemu zdarzają mi się ostatnio częściej niż zawsze?)
Prawo do czasu dla siebie (na hobby, a nie maniakalne odchudzanie się i ćwiczenia by dążyć do idealnej figury modelek wieszaków)
Cóż, paznokcie też mam z rzadka pomalowane, przecież cała kolekcja broszek czeka na uszycie, obfotografowanie, może spacer po plenerze, do tego sporządzenie opisu i wystawienie. Kurcze, trzeba przecież od czasu do czasu napisać coś na blogu, bo jak nie to skłębione raz myśli trudniej potem rozplątać..
Traktuję tego bloga trochę jak terapię, a Wy kochane mi w tym bardzo pomagacie.
Dziękuję Wam! Bardzo! Bardzo!
Dziś w szkole miałam naprawdę podły dzień, same porażki jedna po drugiej, ale jutro też jest dzień. Będę miała dwugodzinne okienko, więc zabieram do szkoły moje toboły i będę szyć. :D
A teraz chciałabym Wam pokazać jeszcze jeden drobiazg, który już znalazł swojego właściciela. Zdjęcie nieobrobione, bo program do obróbki chwilowo padł. :P
Niebieska fruwajka. :) Chyba kiedy znajdę trochę czasu zmontuję ich więcej, ale takie wyszywanie jest naprawdę czasochłonne jak pewnie wiecie.
Dzięki klubowi Kobiet Wyjątkowych wpadłam na pomysł nowej inicjatywy, którą przedstawię Wam w najbliższych dniach.
Kiedyś można było bawić się w rytm mniej rozebranych tancerek :P
Zamyśliłam się...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak,jutro też jest dzień....Bądź dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńWitaj Kobieto Wyjątkowa :)
OdpowiedzUsuńMusze te Twoje prawa skopiować do siebie :) trzeba je chyba wszystkie zacząć zbierać w jedno miejsce, bo klubowiczek więcej i więcej. Bałam się początkowo, że ktoś posądzi mnie o zbytnią pruderię, ale popiera nas nawet mój Ireneusz, hmmm. Coś w tym musi być. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie! ( a tak w ogóle to ciekawie tu u Ciebie ;) Ania-Cottoni